środa, 13 maja 2015

Gruzińskie Marzenie nadal nie spełnione


Najnowsze badanie amerykańskiego National Democratic Institute (NDI) potwierdza słabnące poparcie dla Gruzińskiego Marzenia. Koalicja założona przez miliardera Bidzinę Iwaniszwilego wygrała wybory parlamentarne jesienią 2012 roku głównie dzięki hasłom odsunięcia od władzy Saakaszwilego i jego ekipy. Podczas pierwszej konferencji prasowej po ogłoszeniu wyników było widać, że Iwaniszwili jest zaskoczony wynikiem. Cieszył się, ale nie potrafił przedstawić żadnych, nawet ogólnych, punktów swojego programu.

Choć zaprosił do rządu byłego piłkarza Kachę Kaladzę i powierzył mu resort energetyki, to w jego gabinecie znaleźli się dobrzy specjaliści jak Irakli Alasania w ministerstwie obrony czy Maja Pandżikidze jako szefowa dyplomacji. Premier traktował Gruzję trochę jak własne podwórko, ale ministrowie robili swoje, głównie w szeroko pojętej kwestii relacji z UE i USA. Ponad półtora roku od czasu kiedy Iwaniszwili zrezygnował z funkcji premiera i oficjalnie wycofał się z polityki, 59 proc. Gruzinów wierzy, że to on odpowiada za działanie rządu. 41 proc. chciałoby by nie mieszał się do polityki, a 31 proc. by robił to oficjalnie.

Za obiecane w kampanii wyborczej rozliczanie poprzedniej ekipy rządzący zabrali się tuż po wyborach. Do więzienia trafił m.in. były premier, minister obrony, a były prezydent Saakaszwili jest ścigany listem gończym. Cała masa urzędników trafiła przed sąd. Trochę za dużo tych spraw, świadków i oskarżeń by chodziło tylko o polityczny rewanż.
Jednakże wiosną 2015 roku nie ma już praktycznie kogo ścigać i oskarżać (np. sprawa śmierci byłego premiera Zuraba Żwanii zdaje się utknęła w martwym punkcie), tym samym nie ma już cennego instrumentu do utrzymania elektoratu. (List gończy wysłany za Saakaszwilim jest w praktyce bezwartościową formalnością, ani Ukraina, ani Azerbejdżan nie zgodziły się ostatnio na wydanie byłego prezydenta).

Saakaszwili stracił władzę jesienią 2013 roku. Trudno go już oskarżać o bieżące problemy w kraju. Od listopada zeszłego roku wartość lari spadła wobec dolara o 32 proc. Iwaniszwili, który jeszcze nie tak dawno temu twierdził, że gospodarka rządzi się swoimi prawami i trzeba to po prostu uszanować, dziś regularnie w TV krytykuje Bank Centralny. Minister gospodarki upracie powtarza, że już niedługo będzie lepiej, a premier rozkłada ręce wskazując także na Bank Centralny.

Jedno jest pewne, poparcie dla Gruzińskiego Marzenia spada, a spora grupa Gruzinów czuje, że nie jest reprezentowana w obecnym parlamencie.



Daje to spore pole radykałom, ale też populistycznym hasłom, obietnicom, a tuż przed wyborami także działaniom.
Niezależnie od ekipy rządzącej Gruzini narzekali na bezrobocie, które tylko w oficjalnych statystykach wynosi 12-14 procent. W rzeczywistości bez pracy jest kilkadziesiąt procent społeczeństwa. Gruzinów martwi nie tylko bezrobocie (66 proc.), ale też inflacja (43 proc.) i bieda (39 proc.). Inflacja w marcu wyniosła 13,9 proc. W porównaniu z rokiem poprzednim ceny żywności oraz napojów bezalkoholowych skoczyły o 28,8 proc. Jeszcze gorzej jest na rynku warzyw i owoców, ceny odpowiednio 41 proc. i 65,5 proc. w górę, a pieczywo i mięso - 25 proc. i 22 proc. Stawki za benzynę o jedną czwartą w górę, według danych Geostatu.



Najbliższe wybory parlamentarne odbędą się jesienią 2016 roku. Gdyby odbyły się teraz Gruzini głosowaliby tak:



Widać wyraźnie, że spadek popularności Gruzińskiego Marzenia nie oznacza znacznego wzrostu poparcia dla partii Saakaszwilego Zjednoczonego Ruchu Narodowego. Zapewne więc w przyszłym roku rząd podejmie szereg znaczących reform, wypłaci zapomogi czy opłaci rachunki. Robiła tak wcześniej ekipa Saakaszwilego, więc doświadczenia są.

Dla prawie połowy społeczeństwa Gruzji Rosja stanowi zagrożenie, 36 proc. uważa, że zagrożenie jest, ale bez przesady, a 12 proc., że żadne.
Aż 31 proc. Gruzinów nie miałoby nic przeciwko przystąpieniu Gruzji do Unii Eurazjatyckiej, 41 proc. jest przeciw. Relacje gospodarcze widać są nadal przez wielu oddzielane od polityki.

środa, 6 maja 2015

Iwaniszwili nadal rządzi Gruzją?


Transparency International (TI) opublikowało pod koniec kwietnia raport, w którym zwraca uwagę na powiązania urzędników państwowych z Bidziną Iwaniszwilim. Kilkudziesięciu pracowników sektora publicznego, z premierem na czele, pracowało w przeszłości w firmach należących do miliardera lub jego rodziny.
Organizacja podkreśla, że nie dopatrzyła się żadnych naruszeń prawa w procesie rekrutacji lub nominacji. Niemniej sugeruje, że tego typu zależności mogą wskazywać na ciągły wpływ Iwaniszwilego na politykę Gruzji. Można oczywiście przyjąć też inny tok rozumowania i dojść do wniosku, że Iwaniszwili zatrudnia po prostu pół Gruzji. Z kim też zmieniać kraj jak nie ze sprawdzonym zespołem. Ocenę pozostawiam Gruzinom (i polskim politykom).

Kiedy Gruzińskie Marzenie wygrało wybory jesienią 2012 roku rozpoczęło się czyszczenie kadr. TI powołując się na oficjalne dane ustaliło, że przynajmniej 38 obecnych urzędników państwowych pracowało w przeszłości w firmach należących do Iwaniszwilego lub jego rodziny, z czego sześciu z nich pełni dziś funkcje polityczne.
Oprócz wspomnianych 38 osób doliczono się też 14 spraw, gdzie członkowie rodzin urzędników są zatrudnieni w firmach powiązanych z miliarderem. TI wylicza wszystkich od premiera po dyrektorów departamentów w ministerstwach. Ograniczę się tylko do tych najważniejszych. To wystarczy.



*premier Irakli Garibaszwili - zanim zastąpił Iwaniszwilego na stanowisku premiera mało kto poza Gruzją o nim słyszał, a był dyrektorem Cartu Foundation (organizacji charytatywnej uruchomionej przy Cartu Bank) oraz członkiem rady nadzorczej Cartu Bank, a także dyrektorem Gergian Dream Ltd. Cartu Bank należy w 100 proc. do syna Bidziny, Uty Iwaniszwilego. Szefowa kancelarii premiera także pracowała wcześniej na wysokim stanowisku w spółce grupy Cartu.

*Nodar Jawachiszwili - nominowany niedawno na ministra rozwoju regionalnego i infrastruktury, wcześniej zajmował stanowisko wiceministra, jednak zanim trafił do polityki był dyrektorem generalnym Cartu Bank i Cartu Group.

*minister spraw wewnętrznych Wachtang Gomelauri - przez lata pracował w służbie ochrony Iwaniszwilego. Cały resort jest zresztą naszpikowany byłymi pracownikami miliardera, np. szef agencji bezpieczeństwa państwowego stał wcześniej na czele departamentu kontroli Cartu Group, a były szef ochrony Iwaniszwilego kieruje gruzińską służbą bezpieczeństwa.

*minister gospodarki i wicepremier Giorgi Kwirakiszwili - to były dyrektor JSC Cartu Bank, spółki należącej do syna Bidziny, Uty Iwaniszwilego.

*minister zdrowia przed objęciem teki kierował centrum medycznym pobudowanym dzięki wsparciu finansowemu Iwaniszwilego.

*zastępca mera Tbilisi, wcześniej wiceminister gospodarki - był jednym z dyrektorów w Cartu Bank


TI wymienia wszystkich 38 urzędników, wśród nich są dyrektorzy departamentów czy nawet ambasador pracujący wcześniej w telewizji należącej do rodziny Iwaniszwili. Organizacja przyznaje przy tym, że to zapewne tylko część powiązań. Nie wszyscy bowiem są zobowiązani do wypełnienia deklaracji, nieznani też pozostają właściciele pewnych firm.



poniedziałek, 4 maja 2015

Gruziński cyrk


Mało kogo poza Gruzją interesuje skład gruzińskiego rządu. Media pisząc o zmianach personalnych najczęściej używają określeń typu “prozachodni” by jakoś zainteresować nimi czytelnika i odnaleźć się w gąszczu nowych, nic nie mówiących nazwisk.
Wydawało się, że usunięcie z rządu Alasani zakończy spektakularne zmiany w rządzie, tymczasem pod koniec kwietnia ruszyła cała lawina dymisji. O tyle ciekawa, że gruzińska konstytucja nakazuje głosowanie nad wotum zaufania po wymianie jednej trzeciej składu gabinetu. Przy okazji po raz kolejny widać jak istotną rolę w Gruzji ciągle gra i próbuje grać były premier Iwaniszwili.

21 kwietnia do dymisji podał się minister rozwoju regionalnego i infrastruktury, oficjalnie z powodów zdrowotnych. Jeszcze tego samego dnia nominowano jego zastępcę - byłego szefa banku centralnego, byłego dyrektora wykonawczego banku Cartu należącego do Iwaniszwilego, a ostatnio wiceministra rozwoju regionalnego.
28 kwietnia z funkcji zrezygnował minister środowiska (oficjalnie, bo tęskni za rodziną mieszkającą za granicą), dzień później to samo uczynił minister sportu. Stwierdził, że nie chce być częścią politycznych spekulacji.
Minister sportu był siódmym spośród 20 członków gabinetu, który odszedł. Tym samym Gruzińskie Marzenie, jako partia większościowa, musi od nowa powołać premiera i jego rząd. Formalnie kandydaturę na szefa rządu przedstawia prezydenta. Głowa państwa ma na to siedem dni. Tyle samo czasu ma na głosowanie parlament.

Obecny i przyszły premier Irakli Garibaszwili nalega na pośpiech, bo już na horyzoncie pojawia się szczyt Partnerstwa Wschodniego w Rydze (21-22 maj). Prezydent Giorgi Margwelaszwili nie zamierza się jednak śpieszyć i zapowiada, że wykorzysta w pełni swoje siedem dni. Nic więcej nie może zrobić. Prezydentowi nie przysługuje ani prawo do zmian, ani zablokowania nominacji, ale że regularnie kłóci się z koalicją, to i pośpiech nie jest mu na rękę.

Zwycięstwo Gruzińskiego Marzenia jest pewne, choć partia Saakaszwilego Zjednoczony Ruch Narodowy apeluje o powołanie rządu technicznego. Do wotum zaufania wystarczy 75 głosów. Obecnie koalicja ma 87 posłów w 149 parlamencie (normalnie 150 osobowy). Do Zjednoczonego Ruchu Narodowego Saakaszwilego należy 50 mandatów, Wolni Demokraci Alasani to 8 posłów. W parlamencie jest jeszcze 4 niezależnych.

Na razie nie wiadomo kiedy odbędzie się głosowanie. Premier przez parę dni utrzymywał, że zmiany będą dotyczyć tylko dwóch opuszczonych resortów, jednak niespodziewanie okazało się, że dojdzie do zmian także w ministerstwie obrony. Na czele resortu stanęła, pierwszy raz w historii kraju kobieta, Tina Khidaszeli.
To jeden z czołowych Republikanów, frakcji należącej do koalicji Gruzińskie Marzenie. Wcześniej działaczka na rzecz praw człowieka, od kwietnia przewodnicząca parlamentarnego komitetu integracji europejskiej, a prywatnie żona przewodniczącego parlamentu Dawida Usupaszwilego.

Do Republikanów trafiła (formalnie trafi po głosowaniu nad wotum) też teka ministra środowiska, co w sumie daje im trzy ministerstwa w rządzie. Niespodziewana nominacja sugeruje, że Republikanie wykorzystali zmiany w rządzie do umocnienia swojej pozycji w koalicji. Potwierdził to niejako sam Iwaniszwili twierdząc, że nominacje dla Republikanów są dowodem na to, że nie ma żadnego kryzysu wewnątrz Gruzińskiego Marzenia, a Republikanie są mocną stroną koalicji (wybory parlamentarne już na jesieni przyszłego roku).


[fot.www.georgianjournal.ge]

[Iwaniszwili od połowy marca występuje co niedzielę w talk show “2030”, emitowanym w telewizji należącej do jego syna. Ma to być odpowiedź na “propagandę i machinę kłamstwa” Rustavi 2, czyli stacji opozycyjnej partii Saakaszwilego. Program nadawany jest codziennie, ale tylko w niedziele Iwaniszwili tłumaczy widzom jak należy oceniać wydarzenia minionego tygodnia. Ostatnio gani regularnie prezydenta Margwelaszwilego ]

Z ciekawostek nominację na ministra sportu dostał biznesmen, współzałożyciel jednej z największych w Gruzji sieci sprzedaży samochodów i założyciel klubu piłkarskiego.

Gruzińskie Marzenie składa się obecnie z 7 frakcji. Największa Gruzińskie Marzenie-Demokratyczna Gruzja założona przez Iwaniszwilego, obecnie pod przewodnictwem Garibaszwilego, posiada 46 mandatów. Kolejne 9 należy do wspomnianych Republikanów. Po sześciu posłów mają Konserwatyści, Forum Narodowe i przedstawiciele biznesu, którzy zebrani są w koalicji “Przemysł uratuje Gruzję”. Poza tym po dwie sześcioosobowe frakcje tworzą byli członkowie Zjednoczonego Ruchu Narodowego. Do koalicji należy także dwóch posłów nie należących do żadnej z frakcji.