czwartek, 22 października 2015

Gruzja pogrąża się w chaosie [znowu]


Rustavi 2 jest najpopularniejszym kanałem w Gruzji. Ze wspaniałą historią powiązaną z rewolucją róż. Kiedy w 2003 roku oficjalne wyniki mówiły o wygranej partii Szewardnadze, Rustavi 2 opublikowało exit poll dające zwycięstwo Saakaszwilemu.
Kanał z lokalnej stacji szybko wszedł na szczyt. Jeśli chodzi o zasięg i wpływy z reklam, nie ma praktycznie konkurencji. Nie jest tajemnicą, że jest to opozycyjna wobec Gruzińskiego Marzenia stacja. Na jej czele stoi były min. edukacji, sprawiedliwości i z-ca prokuratora generalnego (wszechstronny człowiek).

Telewizja przez całe rządy Saakaszwilego przechodziła z ręki do ręki, w zależności od tego kto akurat był blisko władzy. W sierpniu tego roku jeden z byłych właścicieli Rustavi 2 wniósł sprawę do sądu. Twierdzi, że bezprawnie odebrano mu udziały w 2006 roku. O tym, że bezprawnie je pozyskał nie ma słowa.

Partia Saakaszwilego Zjednoczony Ruch Narodowy (ZRN) wykorzystał moment i rozpoczął kampanię pt. Gruzińskie Marzenie urządza zamach na wolne media. Transparency International przyznaje, że postępowanie prokuratury ma znamiona działań motywowanych politycznie. Inne organizacje pozarządowe też krytykują śledczych, ale coraz mniej wierzę w ich bezstronność.

Wyrok miał być dziś, ale sąd przerwał w czwartek przesłuchania. Trudno się dziwić jak się cały dzień słyszy od czołowych polityków - prezydent, premier, minister sprawiedliwości - że ma się dobrze zastanowić, zanim wyda wyrok. Kolejne przesłuchania w poniedziałek, ale kiedy zostanie wydany wyrok nie wiadomo.
ZRN zwołuje ludzi przy siedzibie stacji i zapowiada, że będzie bronił Rustavi 2 i wolnych mediów do końca.
Hipokryzja pełna, jeśli przypomnieć atak na telewizję Imedi w 2007 roku. Wtedy to podczas ulicznych zamieszek w stolicy policja zdemolowała redakcję stacji. Imedi zamknięto, a jego właściciela Badriego Patarkatsiszwilego praktycznie zmuszono do opuszczenia kraju. Miliarder zmarł później w podejrzanych okolicznościach w Londynie.
W 2010 roku Transparency International oceniając działania Saakaszwilego mówiła, że media miały więcej wolności za czasów Szewardnadze. Komitet Obrony Dziennikarzy z USA oskarżał prezydenta o wywieranie nacisków na media. Taka dygresja.

Wracając do czwartkowych wydarzeń. Prezydent wywodzący się z Gruzińskiego Marzenia kreuje się teraz na kogoś ponad podziałami. Kiedy sąd dziś pracował, zaprosił do siebie dziennikarzy i polityków, a opozycyjna partia Saakaszwilego oraz sam szef Rustavi 2 nie szczędzili mu pochlebstw.

Na początku października ZRN apelował o przyspieszone wybory parlamentarne. Może coś się rzeczywiście kroi. Atuty ZRN to nie tylko sprawa Rustavi 2, ale i rozmowy rządu z Gazpromem w sprawie zwiększenia dostaw gazu. Dużo w tym jednak straszenia medialnego, bo dla zwykłego Gruzina czy polityk jest prorosyjski czy antyrosyjski nie jest tak ważne jak nam się wydaje. Potwierdzają to regularne badania opinii - bezrobocie to jest czołowy problem, wysokość wypłat, emerytur. O godnym życiu można usłyszeć praktycznie od każdego w tym kraju.


Jakby tego było mało, ukraiński portal opublikował nagranie z gwałtem więźnia. Podobne widea były upubliczniane przed wyborami w 2012 roku i to niewątpliwie pomogło wygrać wtedy koalicji Gruzińskie Marzenie. Ujawnienie nowego nagrania ma tłumaczyć - zdaniem Gruzińskiego Marzenie - dewastację ok. 20 lokalnych biur ZRN. Zniszczono także budynek biblioteki prezydenckiej Saakaszwilego w Tbilisi. Społeczeństwo jest ponoć oburzone. Zdaniem premiera partia Saakaszwilego nie powinna się skarżyć, tylko być szczęśliwa, ze nie spotkał jej ten sam los co więźniów.

Tyle na dziś. W powyższej nocie specjalnie nie umieściłam nazwisk.