piątek, 11 marca 2016

Forum, którego nie było


Dla niezorientowanych informacja o wydarzeniu tutaj.

Wiele osób czytając relacje z forum polskich i litewskich mediów na Litwie zastanawiało się dlaczego nie ma w Wilnie Marii Przełomiec czy Jerzego Haszczyńskiego. Zaproszenia skierowane do Polski szły tak różną drogą, że proszę się tu nie dopatrywać złośliwości, a raczej braku znajomości tematu. To nie polska strona zawiodła tego dnia.

Zaczęło się bardzo optymistycznie. Największe litewskie redakcje wysłały do polskich dziennikarzy zaproszenie. Do wspólnej debaty na temat obecności obu krajów w naszych mediach oraz na temat propagandy rosyjskiej zapraszał dyrektor generalny Litewskiego Narodowego Radia i Telewizji, szefowa Delfi, redaktor naczelny grupy "Lietuvos Rytas", naczelny "Verslos zinios" oraz szef "Veidasa".

Chyba nikt z polskiej strony nie oczekiwał przełomu, chodziło o zwykłe nawiązanie znajomości. Osobiście liczyłam na pewną konfrontację z portalem Delfi i "Lietuvos Rytas", bez nadziei na zmiany.

Kiedy przyjechałam na Litwę w 2010 roku o Delfi nie mówiło się inaczej niż "antypolski portal". Z czasem nabrałam do tego określenia dystansu, ale widać, że teksty poświęcone AWPL bardzo dobrze się czytają (klikają). Stąd też nierzadko teksty poświęcone Polakom wzbogacane są zdjęciem Waldemara Tomaszewskiego. W ten sposób powiela się czy też utwierdza pewne negatywne skojarzenia. Lider AWPL jest w końcu jednym z najmniej lubianych polityków na Litwie.

Obecność Delfi była kusząca w kontekście debaty o wizerunku obu krajów w naszych mediach. Parę lat temu Delfi uruchomiło polskojęzyczną wersję. Dużo się wtedy mówiło, że to z inicjatywy litewskiego MSZ. Wydaje się, że od samego początku portalowi brakowało pomysłu do kogo polskojęzyczna strona ma być skierowana (do Polaków na Litwie czy Polaków w Polsce) i co najważniejsze od początku brakowało pieniędzy dla dziennikarzy, redaktorów, korektę. Ostatecznie budżet obcięto tak, że dziś polskojęzyczne Delfi tworzy jedna osoba.

Delfi mając pod ręką idealne narzędzie do poszerzania wiedzy na temat chociażby Litwy (polskojęzyczne portale na Litwie to przede wszystkim źródło dla Polaków z Polski) nie robi nic. Nawet nie udaje, że jej na polskojęzycznej stronie zależy.

Drugi godny uwagi autor zaproszenia to "Lietuvos Rytas", jeden z czołowych dzienników na Litwie. "Lietuvos Rytas" często publikuje korespondencje jednego autora z Warszawy. Wiele z nich to teksty niczym artykuły z "Faktu", zarówno pod względem tematyki jak i jakości. W Warszawie mówi się, że autor jest korespondentem dziennika. W Wilnie mówią, że to freelancer, który pisze dziwne rzeczy. To, że odpowiedzialność bierze redakcja jakoś się przemilcza.

Te kwestie chciałam poruszyć na czwartkowym forum. Nie było mi to jednak dane.

Kiedy usiedliśmy do stołu obrad okazało się, że właściwie jesteśmy prawie sami, tylko Polacy. Stronę litewską reprezentował redaktor Valatka oraz reprezentanci radia i telewizji. Nikogo z internetu, ani prasy, nikogo z redakcji, które nas zaprosiły: Delfi, "Lietuvos Rytas" czy "Verslos Zinios".

Nie przysłano nikogo w zastępstwie, nikogo kto by nawet tylko mówił "ja nic nie wiem". Szefowa Delfi, mimo podpisania zaproszenia na początku lutego, pojechała na narty w czasie forum. Nikogo nie przysłała w zastępstwie.

Dwa wnioski: litewskie media wcale nie chcą rozmawiać, ani o polskich sprawach, ani o propagandzie rosyjskiej, ani czym jest dziennikarstwo u nas. Drugi - pomysł zorganizowania forum nie wyszedł z ich strony czy też został im wręcz narzucony.

Drugi problem, nie mniej ważny od pierwszego.

Organizując forum litewskich i polskich mediów na Litwie nie można pomijać polskich mediów na Litwie. Tymczasem do dyskusji nie zaproszono nikogo z szerokiego grona polskich dziennikarzy. Ostatecznie, po różnych rozmowach, naciskach ze strony dziennikarzy z Polski, na sali obrad byli reprezentanci Wilnoteki, zw.lt i pl.delfi.lt.

Niestety chyba ich nie poinformowano, że rozmowy mają charakter tzw. Chatham House, czyli wolno cytować bez podawania autora słów. Przynajmniej tak było napisane na zaproszeniu. Mimo to w internecie można przeczytać dokładne relacje.

Każdy choć trochę się orientuje w sytuacji na Litwie, także Litwini, wie jak podzielone jest środowisko Polaków, szczególnie na linii Tomaszewski - Okińczyc. Każdy kto myśli naprawdę o porozumieniu, dialogu, wyrzekałby się przy organizowaniu forum jakichkolwiek gestów sympatii w którąkolwiek stronę. Tymczasem na obradach forum cały czas był obecny Czesław Okińczyc. To z góry skazywało to spotkanie na niechęć ze strony środowiska AWPL, szczególnie przy braku oficjalnych zaproszeń dla lokalnych polskich mediów.

Nie wiem komu miało służyć to spotkanie i jestem tak nim zawiedziona, że nie będę dociekać. Pewnie nie wszyscy mają takie wrażenia, TVP i Polskie Radio miały to szczęście, że spotkały się ze swoimi odpowiednikami. Dla mnie jednak, która mieszka od lat na Litwie, czyta litewską prasę i portale, jest w samym środku polko-polskiej wojenki, było to jedno z najbardziej przykrych doświadczeń.