Na Litwie znowu powrócił temat karmienia piersią w miejscach publicznych. Już trzy lata temu "Lietuvos Rytas" opisał sytuację, kiedy ochrona centrum handlowego stwierdziła, że matka karmiąca czteromiesięczną córkę zachowuje się "niemoralnie", a kobieta w takiej sytuacji wygląda "nieestetycznie".
Dużo czasu spędzam ostatnio w parku, jak tu mawiają najładniejszym w Wilnie, czyli Ogrodzie Bernardyńskim. Spotykam tam głównie młodych rodziców, przede wszystkim mamy z małymi pociechami. Niektóre z nich karmią piersią, siedząc na ławce lub po prostu rozkładając się na trawie. Patrząc na nie doszłam do wniosku, że problem zniknął.
Niestety parę dni temu trafiłam na list czytelniczki portalu internetowego. Matka dwójki dzieci (!) napisała oburzona, że widziała w parku kobietę karmiącą piersią. Jej dwaj synowie (chyba 11 i 9 lat) stali zawstydzeni, a ona nie wiedziała co ma im powiedzieć...
Dyskusja wróciła. Nawet eksperci tłumaczący, że karmienie piersią to nie ekshibicjonizm a odpowiedź na głód dziecka, tu nic nie dają. Widać to po komentarzach w internecie, ale i z rozmów z przypadkowymi osobami na Litwie. Matka karmiąca, skoro już musi, powinna się schować w krzakach.
Wiem, że problem nie dotyczy tylko Litwy. Także w Polsce bywają różne reakcje. Zdaje też sobie sprawę, że mogą mieć Państwo różny pogląd na tę sprawę, a że problem dotyczy mnie niejako osobiście, więc czuję się zmuszona zabrać głos w tej sprawie.
Pokarm matki jest najzdrowszą z opcji dla malucha. Przez pierwsze pół roku dziecko karmi się wyłącznie w ten sposób. Kiedy maluch chce jeść, głód często skręca mu boleśnie brzuszek. Nie można mu powiedzieć: poczekaj, dostaniesz jeść jak będziemy w domu, za godzinę. Z reguły szkraba karmi się co trzy godziny, ale to tylko podręcznikowe schematy. Czasem malec głodnieje zaledwie godzinę po karmieniu. Nie można jego apetytu wpasować w żadne ramy, szczególnie latem.
Niewiele mam ma ten komfort, by wszelkie sprawy jak sklep, urząd czy park móc załatwić w ciągu teoretycznie dwóch godzin między karmieniami. Karmienie w miejscu publicznym wcale nie jest tak komfortowe jak się wielu osobom wydaje. Nie napiszę wszystkie, bo pewnie są wyjątki, ale raczej mało kobiet spieszy się z publicznym karmieniem. Bo to jest właśnie karmienie, a nie wystawianie piersi na widok publiczny. Głównie dlatego, że cały czas myśli czy ktoś zaraz nie podejdzie i nie zrobi awantury. Karmienie dziecka nie jest "nieestetyczne" czy "niemoralne".
Ciągle powtarza się jak mało rodzi się dziś dzieci. Problem w tym, że zarówno na Litwie, jak i w Polsce często, nie lubi się matek. Krzywo patrzy się na kobiety karmiące w miejscach publicznych, na matki z dziećmi w kolejkach, w urzędach. Wysokie chodniki, brak podjazdów dla wózków czy zepsute windy, to wszystko jest tego przejawem. O matkach nie myślą nawet sprzedawcy. Dziś już chyba tylko osiedlowe sklepiki są miejscami bez głośnej muzyki. W galeriach handlowych aż huczy. To nie jest przyjemne miejsce dla dziecka.
Oczywiście generalizuję. Choć przyznaję, że jak zdarzy się miły gest z czyjeś strony, to się zastanawiam co rozpylili w powietrzu.
Na Litwie przeszłam już wiele. Od tych nieprzyjemnych sytuacji jak regularna walka, że wychodzący z windy ma pierwszeństwo. Tu nawet wózek nie jest argumentem. Ludzie pchają się prawie zawsze bez wypuszczania wysiadających. Po miłe gesty jak pani na poczcie, która wyszła zza wielkiej lady by otworzyć mi drzwi. Kończąc na absurdalnych jak supermarket tuż przed zamknięciem, wszystkie kasy puste, ale panie po kolei odsyłały mnie do kasy nr 2, bo to jest kasa pierwszeństwa dla osób z dziećmi. Przy kasie nr 2 oczywiście musiałam czekać...
Tak, takie sytuacje zdarzają się na pewno w wielu krajach. Muszę to dodać, bo na Litwie bardzo dosłownie odczytuje się ... wszystko. Dlatego wracając do tematu. Kiedy zobaczą Państwo kobietę karmiącą piersią to proszę nie zwracać uwagi, a jeśli to Państwo mimo wszystko przeszkadza. To jest na to sposób:
Zaczerpnięte z Mouths of Mums.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz