piątek, 30 maja 2014

Mało piszę

Nie jestem dobrą blogerką, wiem. Regularnością nie grzeszę. Zapewne oficjalnego bloga trzeba było założyć szybciej niż po prawie czterech latach na Litwie. Większość zdziwień i refleksji opisałam już wcześniej na "anonimowym" blogu, przypominającym gazetkę szkolną. Litwa zaskakiwała mnie bowiem nie raz, a to prohibicją 1 września, a to konkursem komisji języka litewskiego na najładniejszą nazwę firmy.
Pisałam jak pękła rura w środku zimy i miasto (patrz Polacy) rozdawało grzejniki elektryczne,
że warto zobaczyć jak wyglądają Troki z lotu ptaka albo trzeba pojechać do Nidy.
Było też: o gotyckim kościele na łące nad Niemnem,
o ciekawym projekcie muzycznym Vilnius Temperature,
całkiem sporo pisałam też o cmentarzach ,
o zakazie reklam Red Bulla ,
protestach Polaków ,
o odrębnej republice na przekór Polakom i Litwinom,
o tym jak na Litwie nie lubią kobiecych piersi
oraz cała masa innych tematów.

Dziś jeśli coś mi się wydaje ciekawe to od razu przychodzi refleksja, że pewnie tylko mi. Zresztą moje najnowsze postrzeganie Litwy związane jest w dużej mierze z doświadczeniami młodej matki. Są to zarówno takie prozaiczne sprawy jak problemy, żeby ktoś ustąpił pierwszeństwa, jak i wizyty u lekarza. Ostatnio na przykład dowiedziałam się, że za wizytę u specjalisty w szpitalu dziecięcym należy zapłacić równowartość 100 zł, mimo ubezpieczenia. Pani w rejestracji nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie dlaczego. Było jak zawsze: bo tak. Może podczas wizyty wyjaśni się co i jak, ale wątpię.

piątek, 9 maja 2014

Prorosyjski lider Polaków na Litwie

Za każdym razem kiedy lider polskiej partii na Litwie mówi, że nie widzi zagrożenia ze strony Rosji mam nadzieję, że to tylko lekkomyślność. Jednak uroczystości z okazji 9 maja, w których udział brali nie tylko rosyjscy wojskowi i dyplomaci czy Walerij Iwanow (były lider "Jedinstwa", który na zeszłorocznych obchodach trzymał portret Stalina powtarzając, że dyktator oswobodził przecież Litwę od faszyzmu), ale także Waldemar Tomaszewski, przelały kielich.

Bo jak daleko można się posunąć walcząc o rosyjski elektorat? Nieważne jaką wstążkę sobie przypiął.

Czytam komentarze pod tekstem na zw.lt (link powyżej) i utwierdzam się w przekonaniu, że wielu Polaków na Litwie nie dojrzy w tym zachowaniu niczego nagannego. Że powtórzą jak Tomaszewski za Moskwą, że jak ktoś jest przeciw świętowaniu 9 maja to popiera faszyzm. Tak, bo przecież jak głosi kremlowska propaganda, Rosjanie i dziś na Ukrainie walczą z faszyzmem... Sam Tomaszewski wielokrotnie podważał legalność rządu na Ukrainie powołując się na demokrację i konieczność przeprowadzenia wyborów.
Są granice, których nawet podczas kampanii wyborczej nie powinno się przekraczać.

-------
Niestety moje obawy się potwierdziły. Goszcząc dziś w audycji "Szósty dzień tygodnia" w radiu Znad Wilii usłyszałam z ust pana Artura Ludkowskiego, radnego oraz dyrektora Domu Polskiego w Wilnie, że uroczystości 9 maja są niepotrzebnie upolityczniane, także przez media. Twierdzi on, że w geście Tomaszewskiego nie było niczego niewłaściwego.
Inny gość, Walenty Wojniłło z Wilnoteki.lt z kolei zauważył, że Tomaszewski ma równocześnie problem z uczestniczeniem w takich uroczystościach jak rocznica pacyfikacji wsi Koniuchy (29 stycznia 1944 r. partyzanci sowieccy zamordowali kilkudziesięciu mieszkańców wsi, także dzieci).