czwartek, 19 listopada 2015

PiS i AWPL - groteska

Nowa władza w Polsce sprawiła, że znowu wypłynął temat stosunków polsko-litewskich. Miło sobie porozmawiać, ponarzekać i pogrozić jak to nie będziemy poświęcać interesów polskiej mniejszości, ale w naszych relacjach nic się nie zmieni.

Niezależnie od tego jak bardzo uprzemy się przy twierdzeniu, że Akcja Wyborcza Polaków na Litwie zbija kapitał na konflikcie z władzą, to za obecną sytuację odpowiedzialna jest przede wszystkim Litwa. Oryginalnej pisowni nazwisk czy zwrotu ziemi nie doczekamy się, dopóki w litewskiej elicie politycznej nie dojdzie do zmiany. Już niejeden polityk w Wilnie obiecywał realizację postulatów polskiej mniejszości ściskając dłoń gościa z Warszawy. Nie widzę powodu by wierzyć kolejnym deklaracjom, jeśli takowe w ogóle będą. Sytuacja bowiem się trochę bardziej skomplikowała.

AWPL od lat w wyborach startuje z Aliansem Rosjan. Wszyscy przymykali na to oko tłumacząc, że to Litwini pchają Polaków w ręce Rosjan. Trudno jednak trzymać się tej wersji, kiedy lider AWPL Waldemar Tomaszewski publicznie twierdzi, że Krym jest rosyjski i razem z Rosjanami świętuje Dzień Zwycięstwa.
Pojawiły się więc głosy, że Warszawa powinna upomnieć Tomaszewskiego, przywrócić do pionu czy też pozbawić finansowania. Tylko pytanie - Warszawa czyli właściwie kto? MSZ, sejm, senat, prezydent Polski? Skoro na każdym kroku podkreślamy, że Tomaszewski jest litewskim politykiem, niezależnym, niesterowanym przez Warszawę, to na jakiej podstawie Warszawa ma go upominać?

Jeśli naniesiemy to na obecne realia. Do władzy doszedł PiS, który za Polakami na Litwie zwykle stoi murem, który wprawdzie Niemcom w Polsce podwójnego nazewnictwa żałuje, ale za takowe na Wileńszczyźnie jest nawet w stanie płacić kary. PiS, który ma jasne stanowisko wobec Rosji i wydarzeń na Ukrainie zaprasza Tomaszewskiego - negującego Majdan - na swój wieczór wyborczy. Kaczyński ściskający rękę Tomaszewskiego to groteska przecież.

Więc może odcięcie od finansowania lidera AWPL, jak sugerują niektórzy? Różne osoby ze środowiska mniejszości polskiej na Litwie od lat narzekają, że pieniądze z Polski trafiają do tych samych podmiotów. To są dobrze utarte ścieżki i dobrze znające się osoby. W ocenia dających i pobierających finansowanie system ten działa prawidłowo. Odcinanie Tomaszewskiego od pieniędzy godziłoby w ich własne interesy. Szanse na zmiany znikome.

Na Litwie mieszka blisko 200 tys. Polaków (trochę to umowna liczba), 6 proc. społeczeństwa Litwy. To miasto wielkości Torunia. Mówiąc o mniejszości często traktujemy ją jak jednolitą masę. Przyznaję, że z braku miejsca często się też tak pisze w gazetach. Chodzi przecież głównie o kwestie praw mniejszości, więc piszemy Polakom zabrania się tego i owego etc.
Tymczasem te 200 tys. to niesamowita mieszanina osób z bardzo różnymi doświadczeniami odnośnie Polski, z różnymi światopoglądami. Są tacy, którzy studiowali w Polsce, kończyli polskie szkoły w Wilnie, którzy wychowując się na Litwie byli na bieżąco z tym co działo się u nas w kraju. Cała masa osób jednak dorastała nie w polskiej czy litewskiej kulturze, ale sowieckiej, a później rosyjskiej. Przy całej mojej sympatii dla mniejszości polskiej na Litwie. Chodziłam na wiece w obronie polskiego szkolnictwa na Litwie i nieraz nie rozumiałam dialogów młodzieży. Przekonana, że to Rosjanie dopytywałam o szkołę i zawsze okazywało się, że to uczniowie polskiej placówki.

Przebudzenie, że na mniejszość polską może należy spojrzeć inaczej, przyszło kiedy AWPL weszła do rządu. Wtedy pojawiły się projekty ustaw o ochronie życia poczętego czy kwestie religii w szkołach. Co niektórzy w Polsce ze zdziwienia przecierali oczy, że wspieramy (my jako Polska) takich konserwatystów czy nawet jak to niektórzy pisali "ciemnogród". AWPL tymczasem nigdy nie kryło swoich poglądów. Chrystus już parę lat temu został koronowany na Króla Wileńszczyzny, a Tomaszewski w każdym wywiadzie powołuje się na Jana Pawła II. Jeśli Polak to jasne jest, że katolik. Koniec i kropka. To co tak niektórych bulwersowało wtedy w Polsce, nie było niczym nowym dla czytelników "Naszego Dziennika". Dla środowisk prawicowych Polacy na Litwie są ostoją chrześcijaństwa, wiary ojców itd. Znowu jednolita masa.

To co zdaje się przechodzić zupełnie cichaczem w Polsce to współpraca młodzieży polskiej z Litwy z Młodzieżą Wszechpolską i Ruchem Narodowym. Narodowcom z Polski nie przeszkadzało, że na protest w obronie polskich szkół w Wilnie nikt z organizatorów ich nie zapraszał. Ba, nawet proszono by nie przyjeżdżali. Przyjechali. Szli na końcu parotysięcznego tłumu. Pasowali tam jak pięść do nosa, bo jak AWPL robi protesty to jest z góry narzucony szyk i styl. Liczyło się jednak, że przyjechali. Regularnie bywają na Litwie rozdając chociażby polskie flagi ludziom wychodzącym z niedzielnej mszy. Spotykają się utworzoną na Litwie Młodzieżą Patriotyczną. Osoby o bardzo jasnych poglądach (pozwolicie, że nie będę wyrażać tu swojej oceny) potrafiły znaleźć drogę (nie bez inicjatywy samych zainteresowanych) do młodzieży na Litwie. Nawiązać współpracę i przekazać sporą część swoich poglądów.

CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz