czwartek, 18 lipca 2013

Problemy mniejszości polskiej na Litwie można rozwiązać

Litewski Sąd Najwyższy odrzucił dzisiaj wniosek o możliwość wpisania w akt małżeństwa nazwiska z literą "w". Innej decyzji podjąć nie mógł. Jak podało Radio znad Wilii powołując się na agencję BNS "istniejąca konstytucyjna doktryna i zapisy prawne nadają językowi litewskiemu status języka państwowego, co oznacza, że imiona i nazwiska obywateli Litwy w dokumentach tożsamości powinny być zapisane w języku litewskim, z użyciem liter litewskiego alfabetu. Powyższe dotyczy również zapisu w aktach stanu cywilnego". Wniosek złożyła Litwinka, która poślubiła Austriaka.

Często nam się wydaje, że problemy mniejszości polskiej na Litwie wynikają z jakiejś szczególnej niechęci do Polaków, do Polski. Owszem, trudno zapomnieć tu o historii, o Żeligowskim czy o głosowaniu polskich posłów przeciwko niepodległej Litwie, ale to nie wszystko. Brak rozwiązania konkretnych problemów mniejszości wynika przede wszystkim, moim zdaniem, z ciągłej obawy Litwy o swoją państwowość. Z ciągłego poczucia zagrożenia ze strony Rosji (nie bezpodstawnego) i w pewnym stopniu niepewności intencji ze strony Warszawy.

Jeśli przyjrzymy się bliżej, to brak oryginalnej pisowni nazwisk, zakaz polskich nazw ulic, ujednolicenie matury z języka litewskiego czy próby zamykania polskich szkół, idealnie się w to wpisują. Litwa liczy obecnie poniżej 3 mln osób. Setki tysiący Litwinów wyemigrowało na Zachód i nawet gdyby chcieli wrócić, to nie zawsze jest jak. Wiele kobiet, jak wspomniana powyżej Litwinka, poślubiło cudzoziemców. Skoro ich własna ojczyzna nie pozwala im przyjąć nazwiska męża (bez dokumentów nie można załatwiać formalności w urzędach czy bankach) a także posiadać podwójnego obywatelstwa (na Litwie niemożliwe), to decyzja kobiety jest łatwa do przewidzenia.
Zresztą dyskusja na temat podwójnego obywatelstwa trwa na Litwie od lat. Coraz więcej dzieci rodzi się poza granicami kraju, a jeśli ktoś ma do wyboru zachodnioeuropejskie obywatelstwo i litewskie, to z jasnych powodów wybierze dla swojego dziecka to pierwsze. Na podwójnym obywatelstwie zależy też Litwinom zza oceanu. Jednak, gdy sprawa trafiła do parlamentu, były premier Kubilius rozpętał burzę, że sięgną po nie też Rosjanie i Polacy (patrz: prawdziwych Litwinów będzie jeszcze mniej).

Niejeden zapis prawny na Litwie uważam za absurd. Pisałam już choćby o przepisach dotyczących nazw firm. W walce o zachowanie wszystkiego co litewskie Litwa zapętliła się tak, że nie potrafi już wyjść naprzeciw oczekiwaniom własnych obywateli. Patrzy na sąsiednią Łotwę "na pół zjedzoną przez Rosjan" i trwa w coraz bardziej krępujących przepisach.

Zamiast jednak krytykować Litwę może warto bardziej umacniać ją w wierze we własną państwowość. Prezydencja się świetnie do tego nadaje, choć w praktyce bardziej w niej chodzi już tylko o prestiż. Skoro Polsce tak odbiło na punkcie prezydencji, że wiele miesięcy po niej, Twitter cieszył się, że zachodni polityk ubrał krawat prezydencji to z Litwą może być podobnie. Niech będzie.

Słuchałam dziś wywiadu nowego ambasadora RP w Wilnie i bardzo mnie cieszy, że zaczął się uczyć języka litewskiego. Nie wiem czy ma w planach biegłe opanowanie języka czy tylko podstawy, ale to nieważne. Ważne, że dostrzegł taką potrzebę. Są małe gesty, które w dłuższej perspektywie mogą więcej zdziałać niż groźby z Warszawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz