piątek, 13 czerwca 2014

Grybauskaite rozdaje karty

Trudno to opisać w 140 znakach Twittera, a warto, bo absurdalność sytuacji powala.

Prezydent Litwy oznajmiła, że dostała od służb specjalnych listę podejrzanych wiceministrów, dziewięciu z pięciu ministerstw. Zarzuty dotyczą między innymi ponoć kupowania głosów czy konfliktu interesów. Wiceministrowie są na stanowiskach od czasu wyborów w 2012 roku. Jednak dopiero po majowych wyborach prezydenckich, po których zgodnie z konstytucją rozwiązuje się rząd i nowy (patrz tu stary) prezydent powołuje gabinet ministrów ponownie, służby przedstawiły raport. Grybauskaite ogłosiła: jeśli wiceministrowie nie stracą stołków, z teką pożegnają się ich przełożeni. Ani słowa o ponoszeniu odpowiedzialności za owe podejrzane czyny.
Premier twierdzi, że politycy powinni sami dochodzić swoich praw. Jeśli dany wiceminister czuje się pokrzywdzony powinien wystąpić do sądu albo po prostu podać się do dymisji. Premier dowodów winy urzędników nie ma, ale jak twierdzi, nie zdziwiłby się, gdyby któryś coś przeskrobał... Tak, mówi o własnym rządzie.
Takie rządy na Litwie.
Głosem rozsądku wydaje się więc tu Paksas mówiący, że jeśli są podejrzenia to należy wszcząć dochodzenie. Sprawa jasna.
Tymczasem jest jakiś raport, jakieś zarzuty, lista, która "przecieka" do mediów" i obok społeczeństwo, którego nikt nie informuje. No bo po co.

Więcej na ten temat w sobotę w audycji "Szósty dzień tygodnia". Do posłuchania online tu, o godz. 9.00 polskiego czasu (10.00) litewskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz