poniedziałek, 2 czerwca 2014

Piękny poniedziałek. Budzisz się i dowiadujesz, że dla co czwartego mieszkańca Litwy pochodzisz z wrogiego kraju. Nie znaczy to oczywiście, że Polska jest taka zła, ale że społeczeństwo litewskie ma zrobioną niezłą sieczkę z mózgu. Może też nie potrafi powiedzieć za dużo o innych państwach.

Jakoś "przypadkiem" najbardziej przyjazne oprócz Łotwy i Estonii są kraje skandynawskie i Finlandia, a nie na przykład Niemcy czy Francja. Widać hasła jak to Litwa powinna bratać się z Północą zapadają w pamięci. Ze Skandynawią na Litwie kojarzą mi się głównie banki i proszę mi wierzyć, nie są to dobre skojarzenia.

Polska to oczywiście głównie Tomaszewski i Sikorski, obaj nielubiani, i mniejszość, która zwykle czegoś chce. Przy okazji najnowszego sondażu Delfi należałoby jednak przypomnieć o zeszłorocznym raporcie "Polacy i Litwini". Valatka (z którym tym razem polemizować nie będę) pisał wtedy, że Litwini wiedzą o Polsce mniej niż o życiu na Marsie".
Inna Wileńszczyzna wspomina, że już jutro Dalia Grybauskaite i przewodnicząca parlamentu Loreta Graužinienė wybierają się do Polski na 25-lecie Wolności, że mógłby być to symboliczny początek zmian.

Może. Jest jednak mały problem. Przeglądając litewskie portale internetowe częściej widzę tytuły, że Grybauskaite jedzie do Warszawy spotkać się z Obamą, a nie świętować z Polską. Taki mały szczegół.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz